KRADZIEŻ I ZNISZCZENIE…

Grabież polskich regaliów i ich dalsze losy
Skarbiec Koronny (Thesaurus Regni) był dobrem narodowym, którego przez wiele lat pilnowano z największą czcią. Otwierano go oficjalnie niezwykle rzadko z okazji koronacji lub potrzeby przeprowadzenia iwentaryzacji. Opiekę nad nim sprawował podskarbi wielki koronny. Klucze do drzwi tej instytucji miało sześciu dygnitarzy państwowych (senatorów), kasztelanowie: krakowski, poznański, wileński, sandomierski, kaliski i trocki. Do skarbca można było wejść tylko za ich zgodą lub w ich obecności. Dodatkowo jeszcze wymagana była w tym celu odpowiednia uchwała sejmowa. W dobie I Rzeczypospolitej niekiedy odchodzono jednak od urzędowych zasad i zdarzały się incydenty. W XVII wieku król Jan II Kazimierz Waza przywłaszczył sobie część klejnotów koronnych nie pytając o zgodę zainteresowanych. W 1697 roku przed koronacją Augusta II Mocnego doszło do brutalnego włamania się jego stronników do komnat skarbca przez wyłom w murze zamkowym. Podobny przebieg miała również grabież polskich regaliów przez żołnierzy pruskich w 1795 roku.

15 czerwca 1794 roku żołnierze pruscy nie napotykając większego oporu weszli do Krakowa. Tego samego dnia obsadzili Wawel i zamienili zamek w twierdzę, do której nikogo postronnego nie wpuszczali. Niedługo później komendant miasta, generał Leopold von Reuts rozpoczął korespondencję z Berlinem w sprawie dalszych losów wyposażenia rezydencji królów polskich. Rozkazem króla Fryderyka Wilhelma II miał w największej tajemnicy przekazać Skarbiec Koronny tajnemu radcy Ludwikowi Antoniemu von Hoymowi, który z kolei miał zabezpieczyć jego transport przez Śląsk do Berlina. Zadanie wywiezienia kosztowności wykonano w nocy z 3 na 4 października 1795 roku. Sprowadzony przez Prusaków ślusarz wyłamał zamki w drzwiach komnat skarbca, a następnie otworzył wszystkie skrzynie i puzdra. Skradziono drogocenne precjoza i klejnoty koronne pozostawiając tylko to co nie miało wartości kruszcowej. Polskie insygnia koronacyjne przewieziono do Berlina, gdzie stały się częścią skarbca Hohenzollernów. Kilka lat później, po przegranej wojnie z cesarzem Napoleonem I, zbankrutowany król pruski Fryderyk Wilhelm III kazał zarządzeniem z 17 marca 1809 roku rozbić i przetopić polskie regalia królewskie. W 1811 roku przeprowadzono w Królewcu ich komisyjne zniszczenie. Z pozyskanego złota i srebra wybito monety. Kamienie szlachetne i inne przedmioty niewykonane z drogocennych kruszców sprzedano. Poświadczeniem tego wydarzenia jest list księcia Wilhelma Wittgensteina do pruskiego ministra wojny Karla Witzlebena sporządzony podczas królewskiego śledztwa w sprawie zniszczenia polskich insygniów koronacyjnych.

Berlin, dnia 27 stycznia 1836.

Do Jego Ekscelencji K.H. von Witzlebena.

Jego Ekscelencja okazał skłonność 11 b. m. udzielić mi bliższych wyjaśnień co do owych polskich insygniów koronnych, o których wspomniał Pan po raz pierwszy w swym piśmie z dnia 1 b. m. Mam przeto zaszczyt donieść Jego Ekscelencji, że od tego czasu wszędzie, gdzie tylko można było się domyślać jakiegoś śladu, czyniono dochodzenie za owymi insygniami. W Tajnym Archiwum Stanu i Gabinetu nie dało się nic o tym wyszukać, a tak samo w Śląskim Archiwum Rządzącego Ministra, hrabiego von Hoym, do którego prowadziły ślady, wedle udzielonych przez Jego Ekscelencję pism z r. 1795. Sprawa była – jak to również wykazują owe akty – traktowana w największej tajemnicy; pewien urzędnik dawnego Śląskiego Archiwum przypomniał sobie jednakże, że sprowadzone z Krakowa polskie insygnia państwowe, o których mowa, zostały później z Wrocławia przekazane do skarbca w Berlinie. Zostaje to także potwierdzone przez akta skarbca. Wedle nich bowiem znajdowało się w skarbcu sześć koron. Jedna z nich była bez wątpienia koroną carską, co do której uczyniłem wzmiankę w załączniku mojego pisma z dnia 7 b. m.; pięć innych koron – a oprócz tego mam na myśli jeden polski miecz – są domniemanymi, owymi z Krakowa przywiezionymi insygniami państwowymi, przekazanymi do skarbca w czasie, którego nie dało się dotąd oznaczyć. Wszystkie sześć koron, w następstwie królewskiego rozkazu, udzielonego Skarbnikowi – Tajnemu Radcy Wojennemu, Zenkerowi, zostały dnia 17 marca 1809 r. przez Tajnego Ministra Stanu v. Altensteina rozebrane; a następnie – gdy J.Kr.Mość przyjąć raczył do wiadomości rozporządzeniem z dnia 18 czerwca 1811 r. owo zniszczenie dokonane w Królewcu, na podstawie ustnego rozkazu – został Skarbnik Zenker przez Pana Kanclerza Stanu, dnia 27 lipca 1811 r. wyznaczony, aby dotąd w skarbcu przechowywane, z koron uzyskane złoto i srebro, wagi 25 funtów 27 łutów, względnie 9 funtów 77,8 łuta, przeznaczyć na wybicie monety, kamienie i perły zaś oddać Dyrekcji Handlu Morskiego, która otrzymała zlecenie pozbycia się ich. O wydaniu koron Jego Cesarskiej Mości, Cesarzowi Rosyjskiemu Aleksandrowi, nie wykryto niczego.

Wittgenstein

O Skarbiec Koronny upominał się na kongresie wiedeńskim w 1815 roku car Rosji Aleksander I Romanow noszący tytuł króla polski. Nic jednak nie odzyskał, gdyż polskie klejnoty monarsze już wówczas nie istniały. Mikołaj I, który jako kolejny władca rosyjski upominał się o zwrot zagrabionych kosztowności też niczego nie otrzymał od władcy Prus. Podczas swojej koronacji w Warszawie (1829) użył więc zastępczo zamiast Korony Chrobrego korony carskiej przywiezionej na tą okoliczność z Moskwy.

Już w 1796 roku rozpoczęły się starania polskich kolekcjonerów o ratowanie zachowanych po polskich monarchach pamiątek. Nieliczne przedmioty od XVIII wieku były w kolekcjach prywatnych. To co zachowało się ze skarbca na Wawelu zdołał pozyskać Tadeusz Czacki. Jego znaleziska posłużyły później w uzupełnieniu kolekcji Izabeli Czartoryskiej w Puławach. W XIX wieku miejscem gdzie znalazło się wiele regaliów był skarbiec katedralny w Krakowie. Dużo rzeczy przywłaszczyli sobie władcy państw zaborczych. W Ermitażu w Sankt Petersburgu i innych rosyjskich kolekcjach umieszczono wiele precjozów, które różnymi drogami stały się własnością carów. Przedmioty, których nie udało się spieniężyć królom pruskim z zagrabionego Skarbca Koronnego pozostawały nadal w ich zbiorach.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości od 1918 roku prowadzono badania nad odnalezieniem zaginionych insygniów. Po pokoju ryskim zawartym z bolszewicką Rosją odzyskano niektóre regalia i wiele cennych przedmiotów, będących przed I wojną światową w posiadaniu carów. Przede wszystkim powrócił do Polski miecz koronacyjny Szczerbiec, który po przekazaniu na Wawel stał się zalążkiem stałej wystawy Skarbiec Koronny. W 1925 roku zakupiono insygnia koronacyjne Augusta III i jego małżonki Marii Józefy, których właścicielem był zdetronizowany król Saksonii Fryderyk August III Wettyn. Przekazano je do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Na Zamek Królewski w Warszawie powróciły w latach dwudziestych XX wieku prywatne regalia Stanisława Augusta Poniatowskiego. Niektóre przedmioty zarówno w okresie miedzywojennym jak i po II wojnie światowej odzyskano dzięki ofiarności sponsorów i filantropów (np. w 1963 roku na Wawel w ten sposób trafił miecz ceremonialny Zygmunta I Starego).

W czasie II wojny światowej zachowane regalia królewskie odzyskane z tak wielkim trudem w czasach II Rzeczypospolitej postanowiono ewakuować. Skarbiec Zamku Królewskiego na Wawelu i regalia z Zamku Królewskiego w Warszawie zostały wywiezione do Rumunii. Następnie statkiem przetransportowano je do Francji. W 1940 roku, gdy znów były zagrożone wywieziono je do Wielkiej Brytanii, a stamtąd do Kanady. Zbiory pamiątek królewskich przechowywane przy katedrze wawelskiej pozostały w kraju. Nie uległy one konfiskacie i bezpiecznie przetrwały do 1945 roku. Nie udało się jednak ukryć insygniów koronacyjnych Augusta III Wettina i Marii Józefy. Te, po zajęciu Warszawy w 1939 roku przez wojska niemieckie stały się łupem wojennym. Przywłaszczył je sobie Hans Frank i w 1944 roku nakazał wywieźć w głąb Niemiec. Po zakończeniu wojny odnalezione w jednej z tajnych skrytek, znalazły się w rękach Armii Czerwonej. Przewieziono je do Moskwy jako trofeum wojenne. Dopiero w 1960 roku powróciły ze Związku Radzieckiego do kraju. Dzieła sztuki, które ewakuowano w czasie wojny do Kanady po wielu perypetiach związanych z problemami prawnymi i dyplomatycznymi powróciły do Warszawy i Krakowa partiami w 1959 i w 1961 roku.